Mój Dobry Znajomy, człowiek  kulturalny, obejrzał ostatnio spektakl To idzie młodość w warszawskim Teatrze Współczesnym. Przedstawienie opowiada o PRL-owskiej młodzieży za pośrednictwem socjalistycznych pieśni z  lat pięćdziesiątych, Zakochana tokarka,  Naprzód młodzieży świata, itp., popularnych przebojów krajowych ( Brzydula i rudzielec) oraz nielubianych przez socjalistyczną propagandę  przebojów światowych (Boogie woogie). Śmiechu co niemiara, trochę refleksji i  wiele artystycznych wzruszeń.
Przedstawienie (tekst Krzysztof Zalewski na motywach prozy Marka Nowakowskiego, inscenizacja i reżyseria Maciej Englert) spodobało się Znajomemu. Postanowił obejrzeć je ponownie w towarzystwie trzech córek. Udał się więc do kasy teatru w celu nabycia trzech biletów normalnych i  jednego ulgowego, dla córki-uczennicy. Razem niebagatelne 230 zł.  Jak się jednak okazało się, ulga nie przysługuje  młodzieży szkolnej lecz tylko emerytom, rencistom oraz studentom.  Skąd ta dyskryminacja?  Czy teatrowi nie zależy na popularyzacji kultury wśród młodzieży szkolnej? Przedstawienie cieszy się powodzeniem. Na każdym spektaklu komplet widzów. Dlaczego odebrano przywilej zniżki właśnie młodzieży szkolnej. Pani Kasjerka nie potrafiła  wyjaśnić. Odesłała petenta do Dyrekcji, do której  Znajomy napisał  list. W odpowiedzi dowiedział się, że jego argumentacja ”nie podlega logice z punktu widzenia ekonomii.” Zdaniem Dyrekcji „  sprzedaż tańszych biletów miałaby sens, gdyby spektakl nie cieszył się powodzeniem.” Ceny biletów w tym teatrze są i tak niższe niż gdzie indziej.  Chodzi jednak o to, by ich  wysokość ” nie stanowiła o wykluczeniu z przyczyn ekonomicznych części widowni, do której jest adresowany nasz repertuar.”   A zatem, to dla  niej przeznaczone są bilety ulgowe. Natomiast „ status finansowy „młodzieży szkolnej” jest uzależniony od statusu rodziców”, czyli „  dużo bardziej zróżnicowany niż status rencistów czy emerytów.” I  to właśnie dlatego „trudno mówić o „dyskryminacji” tej grupy, tym bardziej, że teatr udostępnia (…) bilety ulgowe zorganizowanym grupom szkolnym.”


Teatroman rodzinny poczuł się zawiedziony i dotknięty. A więc repertuar teatru Współczesnego adresowany jest do rencistów, emerytów i studentów? Nie tylko nie nagradza rodziców za to, że  przyprowadzają na spektakl swoje dzieci (rencista rzadko przyprowadza trzech innych rencistów) lecz dyskryminuje ich za  kaprys wałęsania się po teatrach całymi rodzinami zamiast występować w zorganizowanych grupach szkolnych. Zupełnie odwrotnie niż w rozwiniętych społeczeństwach cywilizacji europejskiej. Tam nadal uważa się, że najgłębszym źródłem kultury jest rodzina. A przecież próby krzewienia kultury wyłącznie „w zorganizowanych grupach” raczej się u nas nie sprawdziły. „Indoktrynacja młodych zakończyła się porażką”,  komentował Pan Dyrektor wymowę spektaklu w  jednej z wypowiedzi dla prasy. Widocznie Teatr Współczesny  podlega  innej logice.
 
Na prośbę Znajomego przejrzałem oferty biletowe warszawskich teatrów publicznych (nie prywatnych przedsiębiorstw rozrywkowych lecz tzw. placówek kulturalnych dotowanych  przez samorząd miasta). W  Dramatycznym ulgowe przysługują uczniom, studentom, emerytom, rencistom, żołnierzom, kombatantom, osobom niepełnosprawnym i ich opiekunowi/opiekunce, osobom przebywającym w domach opieki społecznej, zakładach opiekuńczych, schroniskach wychowawczych. W Powszechnym studenci, uczniowie, emeryci, renciści oraz osoby korzystające z zasiłku dla bezrobotnych po przedstawieniu odpowiedniego dokumentu w kasie biletowej teatru korzystają z 30% zniżki w każdy nieświąteczny wtorek, środę i czwartek. W Polskim ulga przysługuje za nabycie biletu ½ godz. przed spektaklem.  Bilety wszędzie drogie. Ale na ogół młodych starają się od teatru nie odstraszać. Czym skorupka za młodu… Kiedyś się może odwdzięczą. Marketing relacji i więzi.

Za to w Ateneum, gdzie rządzą dwie kobiety, wręcz przeciwnie: żadnej litości. Teatr to nie tramwaj. Ulgowych nie ma dla nikogo.
 
 
Gwoździem w mózg,
Leszek Stafiej.


Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg