Wielu zna ten ból. Przytrafia się zwłaszcza młodym, niedoświadczonym. Zazwyczaj bywa tak: z trudem tłumiąc radosny entuzjazm przystępujemy do działania. Zaczyna zespół gry wstępnej, nieco zbyt pospiesznie. Następnie przewidziane jest stopniowe wkraczanie do akcji kolejnych zespołów. Najpierw wszystko idzie zgodnie z planem. Aż tu nagle … z okopu wyrywa się niecierpliwy członek grupy uderzeniowej i samotnie rusza do ataku. Stój! Ale on nie słyszy. Nim się obejrzymy, jest już po wszystkim. Trzeba się wycofać, ze wstydem.
Wiadomo, jak trudno dochodzi się do siebie po takim doświadczeniu. Jak trudno odbudować utraconą twarz. Kiedy dyszel kieruje wozem, przestrzega przysłowie, nieszczęście murowane. Należy więc uważać.
Podczas opracowywania i wdrażania strategii każda organizacja wydaje się z początku jednorodna. Poszczególne zespoły to jednokolorowe pionki na planszy. Plan gry jest tak genialny, energia tak rozpiera, że wystarczy przydzielić zadania z tajmingami i alleluja, hop do przodu! Często przypominamy sobie dopiero w działaniu, że nasza organizacja to zbiór członków. A członek członkowi nie równy. Żadna misja ani poczucie wspólnoty nie zdołają usunąć różnic. Nie zrówna się temperamentów i talentów . Nie wyeliminuje potknięć, błędów i wad. Ani jednostek niesubordynowanych, przebiegłych, nieuczciwych, zachłannych, żądnych sukcesu czy podłych, których litościwie nie nazwiemy tu głupcami czy złodziejami lecz określimy mianem niecierpliwych.
Wartość organizacji sprawdza się w boju. Praktyka jedynym kryterium prawdy, jak mawiał Włodzimierz Lenin. Więc dopiero za chwilę okaże się, ilu niecierpliwych dyrektorów Banku PKO BP nie będzie już sobie zawracało głowy udostępnianiem toalet starszym klientom w potrzebie, skoro firma ma teraz uwodzić młodych pod nowym, zrewitalizowanym logotypem, nowym, przełomowym wizerunkiem i nową, odważną, nonszalancką strategią.
Ciekawe też czy i jak firma Netia zdoła upchnąć w swojej modnej sukience strategicznej skrojonej pod młodych internautów pewnego niecierpliwego członka wspólnoty przedstawicieli handlowych, który – zapewne z braku doświadczenia, bo przecież nie z braku uczciwości, namawia – bo przecież nie naciąga - samotną, niedowidzącą staruszkę na nową umowę abonencką z Internetem i darmowymi rozmowami z całym światem* ( * z wyjątkiem Australii), chociaż jej dzieci mieszkają własnie Australii i choć nie posiada ona komputera ani posiadać go nie zamierza. A czy wesoła para Eskimosów z telewizyjnej reklamy wie, co nowi abonenci otrzymują na swoją nową komórkę natychmiast po podpisaniu umowy? Otrzymują serię niecierpliwych sms-ów reklamowych. I jeśli abonent pochopnie odpowie choć na jeden z nich – co często się zdarza - to już na wejściu zapłaci więcej niż myślał - na przykład za test na inteligencje, tylko 1 zł * ( * w godzinach 5.00-6.00, w pozostałych godzinach 25,00 PLN + VAT ). Klient jeszcze długo nie uwolni się od kosztów. Oraz wstydu. Jak ów zniecierpliwiony ksiądz, którego, gdy żalił się operatorowi, że od miesięcy dostaje zdrożne sms-y, pouczono, że nie powinien był naciskać czego nie trzeba. Niecierpliwość, jak widać, szkodzi nawet duchownym.
Toteż zanim prężące się nowością marki przeprowadzą przegląd wartości i sił, zanim wzmocnią dyscyplinę i zrewidują procedury, zanim wyeliminują zużyte i niepożądane ogniwa - każdy konsument powinien wykazać czujność. Szybko to nie nastąpi. Na szczęście codziennie czegoś się uczymy. Wystarczy uważać na lekcji.