Drukuj
Odsłony: 2614

Wszyscy się spieszą. Na tramwaj, metro, pociąg, samolot. Do pracy, do przedszkola, szkoły, na studia i do urzędu. Na zebranie, spotkanie, egzamin. Na urlop i z urlopu, do sklepu i do domu, do kina, na koncert, a czasem do teatru. Spieszymy się na pasach, na pomarańczowym, a nawet na czerwonym świetle. A kiedy trafi nam się jakiś gotowy i przejezdny odcinek autostrady to już, doprawdy, zapierdalamy – że śmiało użyję wyrazu jeszcze do niedawna powszechnie uznawanego za wulgarny, który ostatnio wszedł kuchennymi drzwiami na łamy cenionych tygodników i gazet. Wszyscy, od rana do wieczora, spieszą się i niecierpliwią. Rano kolejka do łazienki, szybki prysznic, pospieszne śniadanie na stojąco. Jemy szybko i byle co. Pijemy dużo ale szybko. Bo nie ma czasu. Szybko się poznajemy i szybko idziemy do łóżka. Szybko się kochamy i zaraz się rozstajemy. Kiedy coś nam dolega, to chcemy być szybko zdrowi. Nie idziemy do lekarza, gdzie czeka się w kolejce, tylko do apteki po pigułkę bez recepty. Pigułki – jak pożyczki - są na wszystko. Na wątrobę i na impotencję. („Be man” i wszystko proste!) Kiedy czegoś nie mamy, to zaraz to sobie kupujemy. Bo na tych, co potrzebują szybko kupić czekają ci, co potrzebują szybko sprzedać. Najnowsze gadżety, ubrania, samochody, mieszkania. A także partie, poglądy, rządy i przywódców. Nie masz kasy - bierzesz na ratki, chwilówkę albo, gdy potrzeba większa, na kredyt. Banki do wyboru, do koloru wdzięczą się na każdym rogu, jak nie powiem kto. Mają pełne ręce roboty, bo nasze fascynacje są krótkotrwałe: ledwo coś kupimy, już się tym nudzimy i zaraz zamieniamy na coś nowszego. Z kredytem włącznie. Jeśli brakuje nam wiedzy, umiejętności lub nawet motywacji – a brakuje ciągle, ponieważ uczymy się za szybko i za płytko - to kupujemy sobie szkolenie. Wystarczy sześć godzin obcowania ze sławnym, międzynarodowym guru i już jest wiedza, umiejętności i motywacja w pigułce. Co jeszcze ważniejsze - certyfikat, którym można pochwalić się podczas rekrutacji u nowego pracodawcy.


Z polityką jest podobnie ale nie będę o tym pisał, bo nie lubię. Tak czy owak, wszędzie trzeba się spieszyć, żeby zdążyć. Wszystko jest na wczoraj. Codziennie pojawiają się nowe wyzwania więc trudno nadrobić zaległości. A ponieważ specjaliści, którzy zdobywali kompetencje na szkoleniach robią wszystko na chybcika, na ostatnią chwilę i po łebkach, to wychodzi im niedokładnie, czyli źle. Z pospiesznych i powierzchownych analiz wyciąga sie błędne wnioski. Z błędnych wniosków rodzą się błędne decyzje. Na domiar złego każdy spieszy się w innej i każdy w swojej sprawie. Spieszymy się więc w różnych kierunkach, każdy na swój rachunek. Dlatego kapitał społeczny gromadzimy z trudem i bardzo powoli. Wspólne sprawy wychodzą nam gorzej – dialog obywatelski, autostrady czy koleje, których w pojedynkę się nie zbuduje, bo wymagają systematycznego, konstruktywnego współdziałania specjalistycznych zespołów oraz sprawnego zarządzania. Lepiej rywalizujemy niż współpracujemy. Za rzadko sobie pomagamy. Nie wymieniamy poglądów tylko się przekonujemy. Częściej się spieramy niż dyskutujemy, a do zgody zawsze nam dalej niż bliżej. Ze szczególną zawziętością narzekamy i krytykujemy.

Chyba, że chodzi o zryw. Zryw narodowy. Zryw w celu obalenia czegoś lub kogoś. Czyli o powstanie , najlepiej narodowowyzwoleńcze. W tym jesteśmy najlepsi w Europie a może nawet na świecie. Wtedy poruszamy się wszyscy razem, zgodnie i płynnie jak flaga łopocząca na wietrze. My, czyli kto? No my Polacy.

Profesor Anna Maria Zawadzka z Uniwersytetu Gdańskiego mówi, że pragniemy posiąść wszystko, łącznie z wiedzą, szybko „niskim kosztem umysłowym i fizycznym” , bo jesteśmy „zakładnikami kultury konsumpcyjnej”.

Chociaż od święta potrafimy przekazać sobie znak pokoju a nawet zamknąć supermarkety, to na co dzień łykamy życie szybko, zachłannie, po łebkach i nadal bardziej każdy sobie i dla siebie niż wspólnie i z głową. Ciekawe czy i kiedy nam to przejdzie.
 
 
Brief maj 2012
Gwoździem w mózg
Leszek Stafiej


Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg