Drukuj
Odsłony: 2777

Andrzej Poniedzielski słusznie kiedyś zauważył, że gdyby dzisiaj ktoś wymyślił koło, to bez reklamy mógłby je sobie najwyżej po podwórku poturlać.  Fakt, z którym trudno polemizować jest taki, że bez względu na to, czy darzymy ją sympatią, niechęcią, czy  nawet ostentacyjną pogardą (jak znany reżyser Krzysztof Zanussi) reklama nie może nam być dziś obojętna, ponieważ stała się  równie niezbędna jak telefon komórkowy. Zaskakujące na to dowody spotykamy niemal codziennie i na każdym kroku. I tak, podczas lokalnego festynu nauki moją uwagę zwróciło dość obszerne stoisko Służby więziennej. Widok na tyle niecodzienny (co zaznaczam  nie bez dumy), a dla festynu nauki tak nietypowy, że z  ciekawością przystąpiłem do zwiedzania.
Na wstępie  wręczono mi ulotkę  reklamującą System Dozoru Elektronicznego. Umieszczony na ulotce slogan reklamowy informował : „Karę pozbawienia wolności do jednego roku możesz odbyć w domu”.  Wewnątrz ulotki przeczytałem, że jest ona adresowana „do osób, które złamały prawo i zostały skazane na karę pozbawienia wolności do jednego roku.”  Poczułem się więc trochę jak intruz ale brnąłem dalej. Wśród pozytywnych stron wykonywania kary w reklamowanym systemie ujęła mnie zwłaszcza – w kontekście ostatnio ogłoszonych zaskakująco  łagodnych wyroków dla znanych gangsterów  -  ”aktywność zawodowa i zarobkowa na utrzymanie własne i swoich bliskich”.   Z fotografii uśmiechał się do mnie sympatycznie przystojny, elegancki  mężczyzna w średnim wieku, pod krawatem,  w  jasnym, letnim garniturze. Na przegubie dłoni, dyskretnie schowane pod  mankietem  koszuli widniało  urządzenie elektroniczne. Wyglądało niewinnie jak dizajnerski zegarek z zasłoniętym  cyferblatem.  


Następnie,  z ulotki reklamowej Aresztu Śledczego  Warszawa Białołęka ( 1958-2012) dowiedziałem się, że ten słynny przybytek, który  w latach osiemdziesiątych, po wprowadzeniu stanu wojennego, stał się największym ośrodkiem internowania najważniejszych przywódców i działaczy „Solidarności”,   realizuje liczne programy readaptacji społecznej skazanych m.in. „ w zakresie przeciwdziałania niepożądanym zjawiskom społecznym tj. agresji, przystosowania do życia na wolności, integracji rodzin i uświadomieniu roli ojca w rodzinie, dobrych manier, programy z zakresu ochrony zabytków i ekologii.” Oto niektóre z tych programów: „Obywatel w Urzędzie” – program kształtowania wśród skazanych umiejętności społecznych; „Poczytaj Mi” -  program resocjalizacji sprzyjający integracji rodzin;  „ Nowy człowiek w nowych czasach”  - program edukacyjny o historii, technice, sztuce, resocjalizacji humanistycznej; „ U źródeł agresji” – program edukacyjny na temat  przyczyn agresji.  Czytałem z zainteresowaniem, bo nie wiedziałem,  i zazdrością, bo każdy z tych tematów nadawałby się doskonale na  korporacyjne szkolenie integracyjne. Włącznie z innowacyjnym programem „Angel dog” na rzecz przeciwdziałania zachowaniom autoagresywnym poprzez wykorzystanie psa terapeuty w pracy ze skazanymi.  W realizacji programu „poza wytypowanymi skazanymi, uczestniczą:  pies terapeuta - owczarek niemiecki Greta, licencjonowany instruktor, koordynator, wychowawcy oraz psycholog.  Program skierowany jest do grupy osób zagrożonych samobójstwem.”

Przyznam, że sięgając po  te ulotki liczyłem skrycie na okazję do paru żartów. Nic z tego. Nie tym razem.  Bo skoro już mamy być skazani na reklamę, to naprawę wolę już ulotkę reklamująca Areszt Śledczy w Białołęce (gdyby ktoś nie wiedział, przy   ulicy Ciupagi 1), niż reklamę doczepionych włosów Natalii Siwiec, za którą dostała 100 tysięcy złotych. Czy reklamę pampersów, które reklamuje jakaś Anna Mucha, bo właśnie urodziła dziecko.  Wolę informację o białołęckim programie Syriusz ( pies Oriona, znany także jako Psia Gwiazda) skierowanym do skazanych sprawców przemocy wobec zwierząt, którzy w ramach realizowanego projektu wykonują prace porządkowe w schronisku dla zwierząt niż żałosne i żenujące zwierzenia wylanego z pracy (po niewczasie) Figurskiego. Zwłaszcza, że elewację budynku, który mijam w drodze do pracy przez wiele miesięcy szpeciła jego fizjonomia,  tak jak jego durne dowcipy zaśmiecały antenę radia, którego, ku mojemu utrapieniu, słucha rano moja kilkunastoletnia córka.  

Swoją drogą, ciekaw jestem, jakim programem objęto by w Białołęce skazanych za wielokrotne naruszanie zasad współżycia społecznego poprzez publiczne występowanie w głupich programach radiowych czy telewizyjnych i  obłudnych  reklamach w celu osiągnięcia absurdalnie wysokich i niezasłużonych  korzyści majątkowych. W razie czego, mam parę pomysłów.  
   
Brief  październik 2012
Gwoździem w mózg
Leszek Stafiej
 


Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg