Pewien przedsiębiorca z  Colorado, ojciec dorastających nastolatków, zwrócił się do redakcji lokalnego dziennika z prośbą o ponowną publikację wypowiedzi, którą przeczytał przed laty jako nastolatek i która wywarła na nim niezapomniane wrażenie. Chodziło mu  o apel wystosowany w latach sześćdziesiątych  do nastolatków przez sędziego sądu dla nieletnich z Denver. „Nie pytaj,  w co się bawić ani co masz robić’ pisał sędzia. „ Sam zrób coś pożytecznego: pomaluj płot, zgrab liście, skoś trawnik, umyj okna, odwiedź chorego,  pomóż biednemu, odrób lekcje i przeczytaj książkę A potem znajdź sobie pracę albo załóż firmę.  Twoi rodzice  nie mają obowiązku niczego ci załatwiać ani organizować. Twoje  miasto  wcale nie ma obowiązku  zapewniać ci środków do życia. To ty jesteś światu coś winien. Swój   czas, energię i  talent,  żeby zapobiegać wojnie, ubóstwu,  chorobom i  samotności. Innymi słowy,  dorośnij. Przestań użalać się nad sobą. Zamiast listy życzeń spisz listę celów. Zacznij zachowywać się odpowiedzialnie. Odwdzięcz się dorosłym za opiekę, którą cię otaczali.  Weź się do roboty!”


Znamienne,  że ten apel  zamieszczono na Facebooku kilka dni temu, czyli po upływie bez mała pół wieku i kolejnej  wymiany pokoleń. Bez podania źródła, tak  jakby powstał wczoraj,  co świadczy o tym,  że nic nie stracił na aktualności.      
Tymczasem nasi młodzi bezrobotni  - a bezrobotnym jest dziś co czwarty młody Polak – chcieliby zarabiać aż o 300 zł więcej niż skłonni są płacić im przedsiębiorcy. Przedsiębiorcy  uważają, że choć absolwenci są na ogół dobrze przygotowani do pierwszej pracy, to można i trzeba płacić  im mniej. Takie wnioski wynikają z badania przeprowadzonego w połowie 2012 r. przez NBP. Inne badanie,  prowadzone w 16 krajach Europy przez Amway Europe, Centrum Przedsiębiorczości Uniwersytetu Ludwika Maksymilian w Monachium oraz  GFK wskazuje, że chociaż w ciągu ostatniego roku przekonanie młodych Polaków do samozatrudnienia i przedsiębiorczości wzrosło o 5 pkt proc.  (w Europie zmniejszyło się o 3 pkt proc) do tego stopnia, że aż 84 proc. ocenia przedsiębiorczość pozytywnie, to tylko  6 proc. młodych prowadzi własny biznes.

Dlaczego młodzi Polacy lepiej mówią o przedsiębiorczości niż ją praktykują?  Z wielu powodów: z  braku rzetelnej gimnazjalnej i licealnej edukacji na temat praktyki przedsiębiorczości, z powodu powszechnej podejrzliwości o korupcję, z powodu urzędniczej asekuracji, blokady partnerstwa państwowo-prywatnego, z powodu  wciąż rosnącej biurokracji, dowolności postępowania administracji, rosnących aspiracji i potrzeb konsumpcyjnych oraz z powodu obawy kryzysu gospodarczego, ogólnego poczucia niepewności i zagrożenia.

Młodym przedsiębiorcom wiatr wieje  w oczy. W dodatku brakuje im kapitału na rozpoczęcie działalności. W 2010 r. zaostrzono kryteria merytoryczne, którym muszą sprostać. Redukcji z 850 tys do 560 tys. uległa też maksymalna kwota dotacji..  W konsekwencji odsetek Polaków do 27 roku życia korzystających z unijnych funduszy start-up’owych zmniejszył się z 49% przyjętych wniosków w  2008 r.  do  10,5% w 2011. W r. 2012 będzie jeszcze mniejszy. Pozostałe warunki otrzymania dotacji również odbiegają od realnej  sytuacji materialnej młodych. Trzeba najpierw wyłożyć i wydać aż 70% kasy, żeby potem w ramach umowy  z PARP zabiegać  o  zwrot. Początkujący przedsiębiorca junior musi pokryć  z własnej kieszeni ok. 20% kosztów wynikający z biznesplanu, czyli  mieć na wejściu 140 tys zł.  

Nic dziwnego, że jednym z popularnych przejawów przedsiębiorczości młodych Polaków nadal pozostają wyjazdy zagraniczne.  A tam, na obczyźnie, nasi młodzi rodacy zazwyczaj nie użalają się nad sobą lecz idąc za radą sędziego z Denver biorą się do roboty.  
 
 
Brief
Grudzień 2012
Gwoździem w mózg
Leszek Stafiej


Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg