Dwaj polscy literaci Jerzy Andrzejewski i Czesław Miłosz, którzy nie tylko nie żyją ale coraz bardziej odchodzą w zapomnienie, opracowali przy kieliszku, jak to było niegdyś w zwyczaju, teorię ostatniej złotówki: kiedy masz w kieszeni ostatnią złotówkę (ale naprawdę ostatnią!) możesz odetchnąć z ulgą, bo właśnie wtedy wydarzy się coś, co wyciągnie cię z finansowej opresji. Użyteczność tej teorii miałem kilkakrotnie okazję sprawdzać na własnej skórze. Teoria ostatniej złotówki wychodzi jednak z użycia wraz z jej autorami. Dzisiaj miarą sukcesu i szczęścia nie jest ostatnia złotówka lecz pierwszy milion.

Klasyk: Ankieter prowadzi sondaż wśród klientów stacji benzynowej. Pytanie: Co byś zrobił, gdybyś wygrał lub odziedziczył milion złotych? Lata 70., właściciel malucha ( fiat 126p): - Kupiłbym dzieciom meblościankę, żonie futro z norek, a sobie dużego fiata 125 p.  Ankieter: A co z resztą?: - Resztę wpłaciłbym na książeczkę mieszkaniową. Lata 90., właściciel forda mondeo: - Kupiłbym dzieciom mieszkanie a z żoną pojechałbym w podróż dookoła świata. Co z resztą?: - Resztę włożyłbym na lokatę długoterminową.  Rok 2016., właściciel porsche cayenne: - Oddałbym matce 300 tysiów, siostrze 200 a ziombelowi 150. A co z resztą?: - Reszta, kurwa, niech czeka.

Co się dzieje, kiedy mamy już tyle milionów, że nie wiadomo co z nimi zrobić? Co robią wtedy milionerzy? Okazuje się, że mimo zmian trendów i mody, jedna zasada pozostaje niezmienna: im więcej masz, tym bardziej chcesz mieć jeszcze więcej – i tym więcej masz do stracenia. Lub do rozdania. Richard Branson - screw it - let’s do it! - powołał firmę Virgin Galactic do zaludnienia planety Mars. Bill i Melinda Gates przeznaczyli ½ mld dolarów na środki antykoncepcyjne dla Afryki. Warren Buffet zamierza przekazać na szczytne cele 99 % majątku. Zuckerbergowie przeznaczyli na to 992 mln USD (w roku 2013). A Nicolas Berggruen (Huffington Post) rozdał wszystko, co miał i zamieszkał w hotelu ( swoim), żeby stworzyć Biuro na rzecz Przyszłości Europy i Radę na rzecz Świata. Nasi też nie gęsi: Solorz przekazał 100 milionów euro na klinikę kardiologiczną w Monachium (2008), Czarnecki 55 mln zł na leczenie chorych dzieci i stypendia dla zdolnej młodzieży, Starak ponad 30 mln zł na podobne cele. Zamiast powtarzać banały, że pieniądze szczęścia nie dają, powtórzę za Albertem Carnegie: Bogaty umiera w hańbie.

Co jest zatem źródłem szczęścia, skoro nie pieniądze? Uniwersytet Harvarda przez 75 lat śledził losy 724 mężczyzn badając, co czyni ich szczęśliwymi. Okazuje się, że źródłem zdrowia i szczęścia są dobre relacje z ludźmi. Nie liczy się liczba znajomych lecz jakość bliskich relacji. Jeśli jednym z kryteriów jakości relacji jest możliwość zaciągnięcia pożyczki ( gdyby nie zadziałała teoria ostatniej złotówki), to warto spłacać długi, żeby wciąż mieć jak najwięcej dobrych relacji i być szczęśliwym. Jak to robić skutecznie uczy przykład grecki: Turysta, który chciałby obejrzeć i wybrać odpowiedni pokój hotelowy wpłaca w recepcji 100 euro kaucji za klucze do wszystkich pokoi, bo w hotelu nie ma żadnych gości. Podczas gdy turysta ogląda pokoje, hotelarz zanosi te 100 euro do rzeźnika, żeby uregulować zaległości. Rzeźnik pędzi do rolnika i spłaca dług za świnię, którą kupił w poprzednim tygodniu. Rolnik udaje się do prostytutki, z której usług już kilka razy korzystał „na zeszyt”. Ona z kolei biegnie do hotelu, bo wisi hotelarzowi 100 euro za pokój, z którego często korzysta. Wtedy właśnie turysta wraca z obchodu, stwierdza, że żaden pokój mu nie odpowiada, oddaje hotelarzowi klucze i zabiera swoje 100 euro. Wszystkie długi zostały spłacone i chociaż nikt nie zarobił, wszyscy są szczęśliwi, bo nikt nie stracił.