Piszę ten tekst tkwiąc jeszcze po uszy w poprzednim tysiącleciu. Nie wiem, czy przetrwaliśmy bombę milenijną. Być może nie. Może nie ma już nikogo i nikt tego nie przeczyta. Gdybyśmy jednak przetrwali, proponuję uważnie rozejrzeć się wokół.
Czy już na pierwszy rzut oka widać, że ludzie trzeciego tysiąclecia są inni: jacyś lepsi i ładniejsi – uśmiechnięci, szczęśliwi i sympatyczni? Czy wszędzie słychać „proszę” i „dziękuję”, a czasem wypowiadane z rozbrajającym uśmiechem „przepraszam”. Przemoc znikła jak ręką odjął. Kibice piłki nożnej chodzą na mecze w białych szalikach i strojach wieczorowych. Klasa średnia gra w golfa na dziewiczo czystych polach golfowych, a w kominkach pali się kijami bejsbolowymi. Młodsi wszędzie ustępują miejsca starszym i ciężarnym, nie tylko w publicznych środkach transportu. Wszyscy, nawet szefowie, pierwsi mówią „ dzień dobry”. A podwładni wcale nie odpowiadają tak, jakby chcieli pocałować szefa w rękę. Bo w pracy nikt się nikomu nie podlizuje i wszyscy się nawzajem szanują. Nie do wiary! Nigdzie nie widać, by ktoś pod kimś dołki kopał, podkładał świnie, intrygował, plotkował, obmawiał po kątach, kradł pomysły i przedstawiał jako swoje. Nikt nie rozpycha się łokciami, nikt się też się nie działkuje, nie kręci lodów na boku, bo lody rozdawane są za darmo przez policjantów, którzy nie mają nic innego do roboty. Nawet politycy wyprzedzają się nawzajem w przyznawaniu sobie racji i w daleko idących ustępstwach. Słowem, wszyscy robią swoje – grzecznie, sumiennie, z zadowoleniem i wdzięcznością.
Wygląda także na to, że w mrokach drugiego tysiąclecia zostawiliśmy cynizm i sceptycyzm, frustrację, zwątpienie, brak wiary we własne siły, katastrofizm i czarnowidztwo. Pełni zdrowego zapału przystępujemy więc do podejmowania nowych twórczych wyzwań. Będzie to tym łatwiejsze, że znikły, jak ręką odjął, wszystkie nasze nałogi i wady osobiste oraz narodowe przywary: wszyscy rzucili palenie, przejawiają godną pochwały wstrzemięźliwość w piciu i jedzeniu, każdy prowadzi aktywny tryb życia, uprawia sporty, spędza cały wolny czas z rodziną. Zajrzyjmy do kalendarza: jest prawie pusty! A więc czasu wolnego też mamy ile dusza zapragnie.
Czy te zaskakujące zmiany występują także w przemyśle reklamowym? Ależ oczywiście! Przecież reklama zawsze szła w forpoczcie przemian ! Dlatego tam właśnie dokonała się prawdziwa metamorfoza. Oto klienci-reklamodawcy bez przerwy ogłaszają nowe, ambitne przetargi oparte na jednostronicowych, jasnych jak słońce briefach. Do każdego z nich uprzejmie zapraszają nie więcej niż jedną agencję reklamową. W przetargach nie ma więc przegranych. Wszyscy są zwycięzcami. Klienci z entuzjazmem przyjmują każdą prezentację, po czym z własnej woli podwyższają nie tylko budżet, ale także agencyjną prowizję. Nic dziwnego, bo agencje też zmieniły się nie do poznania: talent i gust maszerują ramię przy ramieniu, każda propozycja kreacyjna jest co do joty zgodna ze strategią, hasła i slogany reklamowe skrzą się inteligencją i dowcipem, zapierające dech w piersiach ogłoszenia prasowe zajmują sto procent objętości gazet i magazynów, w radiu i telewizji idą wyłącznie nie kończące się seriale reklamowe. Wszystkie reklamy tchną twórczą oryginalnością i odwagą. Konkursy i festiwale reklamowe trwają bez przerwy cały rok, zgłasza się do nich za darmo wszystkie reklamy bez wyjątku i wszystkie bez wyjątku stanowią kategorie same dla siebie, za co otrzymują wyłącznie główne nagrody. Przemysł dostawców reklamowych przeżywa istny renesans. Spotkania przedprodukcyjne to istne festyny, fotografowie i filmowe domy produkcyjne mają sesje i dni zdjęciowe przez sześć dni w tygodniu, a siódmego odpoczywają. Polskie reklamy reżyserują wyłącznie artyści z zachodu pracujący na stawkach polskich, a reklamy zachodnie – wyłącznie reżyserzy polscy na stawkach zachodnich. W reklamach wystąpili już wszyscy pracownicy agencji reklamowych, więc teraz grają w nich bliżsi i dalsi krewni i znajomi, rzecz jasna za wynagrodzeniem godnym Bogusława Lindy, chyba że w reklamie występuje społecznie sam Pan Premier lub Pan Prezydent. Płace wszystkich pracowników agencji reklamowych zrównano do poziomu pensji dyrektora generalnego wraz ze służbowym samochodem, telefonem komórkowym i miesięcznym urlopem w ciepłych krajach dwa razy do roku na koszt firmy. Sejm przyjął ustawę o zniesieniu podatku od wynagrodzeń agencji reklamowych, a prezydent ją podpisał bez zmrużenia oka.