Znalazłem sobie jesienny liść
i chciałem z nim przed siebie iść
nie depcząc innych liści.


Lecz liście wciąż, jak stada mew,
przede mną, za mną spadały z drzew,
ścieląc się dywaniście.

Więc przystanąłem między nimi
I położyłem swój liść na ziemi,
bo po co mi tyle liści?

Morałek:
Choćbyś je zbierał przez wiele lat
i tak wszystkich nie wyzbierasz.
Tańcował z liśćmi wiatr!