Mam wrażenie, że marketing więzi i relacji jest sprzeczny z obyczajami panującymi w życiu publicznym naszego kraju – zagaił nieśmiało Magister.
– Panującymi czy lansowanymi ? – zainteresował się doktor P, znany socjolog.
– No, chyba raczej lansowanymi – sprostował Magister.
– Czy ma Pan na myśli przypadek Premiera Władysława Pawlaka? – zainteresował się Gospodarz, Nasz Dobry Znajomy, człowiek starszej daty, u którego, jak zwykle w drugi tydzień miesiąca, zebraliśmy się na podwieczorku.
– Między innymi – tłumaczył się Magister. – Ochotnicza Straż Pożarna nabyła na wyjątkowo korzystnych warunkach bazę danych od przedsiębiorcy, który przed laty studiował na tej samej uczelni, co Władysław Pawlak, dzisiaj Wicepremier i Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej.
– I co w tym złego? – włączyła się do rozmowy Pani Maria, właścicielka dobrze prosperującego gabinetu kosmetycznego. – Żeby coś załatwić wciąż trzeba mieć znajomości.
– Choć nie używa się już dziś eleganckiego określenia „osoba ustosunkowana”. Mówi się raczej, że ktoś ma układy – zauważył doktor.
– A układy to woda na młyn korupcji. – Gospodarz dorzucił polano do kominka.
– Ale przecież znajomości to relacje, a relacje to podstawa wspólnoty społecznej. To właśnie na relacjach opiera się uczciwa i wzajemnie korzystna wymiana towarów i usług, wynikająca z wzajemnego rozpoznania i zrozumienia potrzeb, szacunku, zaufania i reputacji, które prowadzą do lojalności i powstawania wspólnoty wokół marki – zapalił się Magister.
– Nawiązując wszakże do Wicepremiera Pawlaka… – zaproponował doktor. – Czy odniósł on osobiste korzyści z zawartej transakcji?
– Oczywiście, że odniósł – pospieszyła z wyjaśnieniem Pani Maria. – Po pierwsze, zrobił dobrze strażakom: dostali dobrą i tanią bazę danych. Po drugie, zrobił dobrze koledze ze studiów. A po trzecie, zyskał uznanie i sławę nie tylko wśród strażaków.
– No, sławy to mu nie brakuje – rzucił Magister. – Była tam jeszcze jakaś sprawa z partnerką życiową i Mamą, która kieruje jakąś fundacją. To przecież nepotyzm!
Po znajomości 04/2009
- Szczegóły
- Odsłony: 2236
– I skąd my to wszystko wiemy? – zapytał doktor.
– Z mediów – wyjaśnił Magister.
– No właśnie. A czy Pawlak siedział w jednej ławce z tym znajomym?
– Z mediów – wyjaśnił Magister.
– No właśnie. A czy Pawlak siedział w jednej ławce z tym znajomym?
Czy sam zadecydował o tej transakcji? A nawet jeśli sam, to co powinien zrobić: kupić pięć razy drożej i gorzej od nieznajomego czy nie kupić wcale? Partnerka życiowa Waldemara Pawlaka podobno już od dawna nie pracuje w tej firmie, a Mama? Co w tym złego, że nadal chce i potrafi działać społecznie? Lepiej by było, gdyby robiła na drutach?
– Pani Maria wyraźnie trzymała stronę Wicepremiera.
– Każdy wie tyle, co usłyszał, przeczytał, chociaż nikt nie wie wszystkiego. Zostawmy Wicepremiera Pawlaka. Da sobie z mediami radę – zapewnił doktor. – Chciałem zwrócić uwagę na pewien dysonans poznawczy, którego ofiarami jesteśmy wszyscy niezależnie od mediów. Idziemy oto do przychodni rejonowej, a tam kierownik – dr Jan Kowalski, internista – dr Barbara Kowalska, laryngolog – dr Andrzej Kowalski i neurolog też Kowalska. I co sobie myślimy?
– Niezła rodzinka! Posadki sobie pozałatwiali – wyrwał się Magister.
– A za rogiem jest przychodnia prywatna – ciagnął dalej dokot. – Tam kierownikiem jest internista dr. Jan Rogalski, zastępcą dr. Barbara Rogalska - gastrolog, syn, Krzysztof Rogalski to ortopeda, a jego żona, dr Olga, jest specjalistą gerontologiem.
– I to jest porządna, godna zaufania rodzina lekarska tradycjami – ucieszyła się Pani Maria. – Przekazują wiedzę i reputacje z ojca na syna.
– Skąd ten dysonans? – zapytał doktor retorycznie. – Z zawiłości dziejowej, z osadów komuny, z nieufności podsycanej prze kolejne niewprawne rządy.
– Jakie jest wyjście? – Magister wyglądał na zagubionego.
– Trzeba uczyć się zaufania i wiary w ludzi – powiedział Gospodarz. – Prawo powinno w tym pomagać. Nie należy tworzyć prawa tak, jakby wszyscy byli przestępcami. Zamiast oczekiwać od posłów, by na czas służby publicznej pozbywali się swoich udziałów w spółkach prywatnych trzeba uwierzyć, że będą zachowywać się przyzwoicie.
– A tych, którzy zawiodą zaufanie społeczne, karać z bezwzględna surowością – dodała Pani Maria.
– Uczciwość jest u nas wartością, do której wbrew pokusie cwaniactwa staramy się dążyć, choć nie jest to jeszcze postawa masowa – wyjaśnił doktor.
– Czy mamy ufać selektywnie? – zapytał Magister. – Komu więc nie ufać?
– Nieznajomym, Panie Magistrze – powiedziała Pani Maria.
Felieton ukazał się w magazynie Brief.
– Każdy wie tyle, co usłyszał, przeczytał, chociaż nikt nie wie wszystkiego. Zostawmy Wicepremiera Pawlaka. Da sobie z mediami radę – zapewnił doktor. – Chciałem zwrócić uwagę na pewien dysonans poznawczy, którego ofiarami jesteśmy wszyscy niezależnie od mediów. Idziemy oto do przychodni rejonowej, a tam kierownik – dr Jan Kowalski, internista – dr Barbara Kowalska, laryngolog – dr Andrzej Kowalski i neurolog też Kowalska. I co sobie myślimy?
– Niezła rodzinka! Posadki sobie pozałatwiali – wyrwał się Magister.
– A za rogiem jest przychodnia prywatna – ciagnął dalej dokot. – Tam kierownikiem jest internista dr. Jan Rogalski, zastępcą dr. Barbara Rogalska - gastrolog, syn, Krzysztof Rogalski to ortopeda, a jego żona, dr Olga, jest specjalistą gerontologiem.
– I to jest porządna, godna zaufania rodzina lekarska tradycjami – ucieszyła się Pani Maria. – Przekazują wiedzę i reputacje z ojca na syna.
– Skąd ten dysonans? – zapytał doktor retorycznie. – Z zawiłości dziejowej, z osadów komuny, z nieufności podsycanej prze kolejne niewprawne rządy.
– Jakie jest wyjście? – Magister wyglądał na zagubionego.
– Trzeba uczyć się zaufania i wiary w ludzi – powiedział Gospodarz. – Prawo powinno w tym pomagać. Nie należy tworzyć prawa tak, jakby wszyscy byli przestępcami. Zamiast oczekiwać od posłów, by na czas służby publicznej pozbywali się swoich udziałów w spółkach prywatnych trzeba uwierzyć, że będą zachowywać się przyzwoicie.
– A tych, którzy zawiodą zaufanie społeczne, karać z bezwzględna surowością – dodała Pani Maria.
– Uczciwość jest u nas wartością, do której wbrew pokusie cwaniactwa staramy się dążyć, choć nie jest to jeszcze postawa masowa – wyjaśnił doktor.
– Czy mamy ufać selektywnie? – zapytał Magister. – Komu więc nie ufać?
– Nieznajomym, Panie Magistrze – powiedziała Pani Maria.
Felieton ukazał się w magazynie Brief.
Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg