Drukuj
Odsłony: 3245
Fitness wellness & spa: Na zebraniu szef zapowiedział, że wprowadza nowy produkt: tajski masaż. Zatrudnił mieszkająca w Polsce doświadczoną masażystkę tajską. Zrobi się reklamę w radiu i w kolorowych tygodnikach, wydrukuje się ulotki , które rozdawać będą na mieście atrakcyjne hostessy, w tym sama masażystka. Masaż będzie najpierw po promocyjnej cenie a potem się cenę podniesie.

 

Jacek pracował w klubie od roku. Dwa lata temu zrobił magisterium z rehabilitacji. Przez rok szukał pracy w zawodzie: odpowiadał na ogłoszenia, rozsyłał życiorysy, chadzał na rozmowy kwalifikacyjne. Bez powodzenia. Skończył kilka kursów doszkalających z zarządzania, finansów, sprzedaży i marketingu. Ale pracy nie znalazł. A na własny biznes jakoś nie mógł się zdecydować. Powoli tracił wiarę w siebie. I byłby ją może stracił do końca, gdyby nie to, że urodziła mu się córka. Z Barbarą poznali się na drugim roku studiów. Ciąża nie była zaplanowana ale przyjęli ją z radością. Jacek czuł, że urosły mu skrzydła. Już miał zarejestrować działalność gospodarczą w branży pośrednictwa nieruchomości, kiedy nagle zadzwonił szwagier, mąż starszej siostry Barbary, z pytaniem, czy chce pracować w klubie fitnesowym. Bo właśnie spotkał kolegę z wojska, który niedawno otworzył klub i szuka faceta do recepcji. Faceta do recepcji? Tak, faceta, bo to nie jest siłownia dla pakersów tylko klub fitness&wellness. Postanowili z Barbarą, że nie ma co grymasić, trzeba brać , co jest. Da sobie radę. Po trzech miesiącach siedzenia na recepcji dostał od Marka, czyli szefa, propozycję nie do odrzucenia: albo śmieciówka albo na działalność. Nie było wyjścia, założył działalność. Może się kiedyś jeszcze przyda. Tym bardziej, że szwagier mu radził, żeby się przyczaił, bo Marek, jest dosyć porywczy. W wojsku miał opinię rozrabiaki i prawie połowę służby przesiedział w areszcie. Na fitnesie się nie znał, ale pracował kiedyś w londyńskim klubie jako ochroniarz, więc się dosyć napatrzył, żeby wiedzieć, jak to działa. Kilka lat temu dostał spadek, wrócił z Anglii, wynajął lokal w centrum miasteczka, ściągnął paru instruktorów z większego miasta , zainwestował w sprzęt i klub ruszył. Cieszył się powodzeniem, bo był jedyny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.


Jacek skorzystał z rady szwagra i nie wychylał się. Trzymał język za zębami i dobrze na tym wychodził. Milczał nawet wtedy, gdy szef postępował niewłaściwie. Na przykład , kiedy nawrzeszczał na najbardziej doświadczoną instruktorkę za to, że weszła w konflikt z klientką, chociaż klientka będąc pod wpływem alkoholu zachowywała się bardzo niestosownie i używała słów wulgarnych. Zdaniem Jacka instruktorka postąpiła słusznie wypraszając pijaną klientkę z klubu. Ale nie powiedział jej tego. Rzecz jasna, nie powiedział też szefowi, co sądzi o jego zachowaniu. Może właśnie dlatego wkrótce awansował na stanowisko młodszego instruktora. Od kilku miesięcy miał nawet grono własnych podopiecznych, przeważnie kobiet chociaż było tez kilku mężczyzn. Podwyżki jeszcze nie dostał ale odkąd pracował w wyuczonym zawodzie zaczynał coraz bardziej lubić swoją pracę.

Kłopot w tym, że coraz częściej dostrzegał rażące błędy w postępowaniu Marka. Jak choćby właśnie ten tajski masaż. Jacek pamiętał z kursu marketingu, że wprowadzając nowy produkt na rynek lepiej nie zaczynać od niskiej ceny dla wszystkich lecz od wysokiej dla wybranych. Ale szef postanowił inaczej. Jacek z coraz większym trudem siedział cicho. Do domu wracał skwaszony. Mimo reklamy, masaż tajski nie szedł. Prawie nikt go nie zamawiał. Szef się wściekał. Z tej wściekłości zjechał z ceną jeszcze niżej. I dorzucił masaż za darmo przez trzy miesiące do wszystkich kart klubowych. Jacek wiedział z rozmów ze swoimi klientami, że masaż tajski jest powszechnie mylony z masażem erotycznym. Kobiety nie są tym zainteresowane a faceci się krępują. Po głowie chodziła mu rymowanka: ‘siała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak.’ Wreszcie podczas kolejnego zebrania menadżerskiego nie wytrzymał, poprosił o głos i ( z trudem) patrząc szefowi prosto w oczy oświadczył, że tak nie powinno się robić. Szef najpierw zaniemówił ze zdumienia, potem zrugał go jak burą sukę, wyśmiał nie przebierając w słowach i zrobił swoje. A po miesiącu wycofał masaż tajski, bo przestał się sprzedawać.

Nasuwa się tu kilka kuszących wniosków. Po pierwsze, że każdy powinien postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami, po drugie, że do tego trzeba odwagi, a po trzecie, że zgoda rujnuje, konflikt buduje. Jednak słuszność tych wniosków zależy od tego czy Jacek zachował pracę czy ją stracił.