*Ostrzeżenie: Tekst zawiera elementy eksperymentu na ludziach. 

  Przychodzi Klient do Agencji i mówi: — Proszę mi przygotować projekt kampanii multimedialnej.Na to Agencja żartobliwie: — A na kiedy? Może być na jutro?

A Klient: — Gdyby było na jutro, to przyszedłbym jutro.

Czas i kobieta to wymiary zmienne, jak mało co. W oczekiwaniu na ukochaną czas dłuży się, jak dożywocie, a kiedy ukochana już jest, to ucieka, jak skazanemu na szafot.

Ilekroć dziwię się, jak bardzo nasza cywilizacja zniewolona jest przez zegar - a im dłużej żyję, tym częściej się dziwię - wspominam spisaną kiedyś przez socjologa relację, jaką swym współplemieńcom złożył pewien Papuas po powrocie z pierwszej podróży do Europy. Otóż Papalagi (biali po papuasku) czczą potężnego Boga o okrągłym obliczu, którego podobizny widnieją na szczytach najwyższych chat w wielkich wioskach Papalagi. Bóg Papalagi odzywa się stamtąd do nich raz po raz potężnym, dźwięcznym głosem. Papalagi rozstawiają też jego podobizny w swoich chatach, zwłaszcza przy posłaniach, skąd Bóg krzyczy do nich z rana cienko i przenikliwie. Noszą go także Papalagi niczym talizman na przegubie dłoni, a ilekroć nań spojrzą, wpadają w panikę i zaczynają biegać. Nawet po zachodzie słońca.

Czas Papuasa biegnie inaczej niż czas Europejczyka. Czas Klienta jest inny od czasu Agencji.

Cóż bowiem stoi na przeszkodzie Klientowi, by do przetargu na obsługę kampanii zaprosić dwanaście agencji? Nic. Oprócz straty własnego czasu. Klienci mniej łaskawi dają agencji dziesięć dni na przygotowanie prezentacji. Łaskawsi — do dwóch tygodni, co i tak wystawia cierpliwość Klienta na bardzo ciężką próbę. Dwanaście agencji przygotowujących prezentację dla jednego Klienta przez dwa tygodnie, to razem 24 tygodnie, czyli około sześciu miesięcy. Oto dowód na względność czasu: pół roku pracy agencji to dla Klienta raptem dwa tygodnie.

Jeśli w każdej agencji nad przygotowaniem prezentacji pracuje co najmniej pięć osób - po dwa zespoły kreacyjne i minimum jeden account — to razem mamy 60 osób zajętych przez 14 dni, czyli 840 mandays (osobodzień - jednostka obrachunkowa stosowana w krajach Unii Europejskiej). Pół roku pracy, czyli 840 osobodni? Z góry widać, że to gruba przesada! Nie szacujmy na próżno kosztów tych osobodni, ale przyjmijmy łaskawie, że do przetargu zaproszono tylko sześć agencji. Co za ulga! To zaledwie trzy miesiące, zaledwie 30 osób i 420 osobodni.

Ile kosztuje osobodzień agencji reklamowej? Tabele stawek godzinowych międzynarodowych agencji reklamowych zapierają dech w piersiach: godzina dyrektora kreacyjnego warta jest np. od 170 USD do 220 USD, godzina accounta od 120 USD do 180 USD. Ale nie ma to większego znaczenia, bo prezentacja przecież i tak nic Klienta nie kosztuje. O, przepraszam - Klient musi poświęcić swój cenny czas - osobodzien - na jej wysłuchanie. Dlatego każda agencja ma na prezentację góra dwie godziny. Przy sześciu agencjach to, na szczęście, zaledwie 12 godzin (zamiast bitych 24 przy 12 agencjach). Załóżmy dla uproszczenia, że ze strony Klienta uczestniczą w przesłuchaniach trzy osoby, tyle samo ze strony agencji, to razem raptem 6 x 12 = 82 godziny. Po przesłuchaniach następuje ogłoszenie trzech finalistów, a po tygodniu lub dwóch następnych — wyłonienie zwycięzcy. I w ten sposób Klientowi minął zaledwie miesiąc, agencjom zaś co najmniej trzy. Jeśli szczęśliwy zwycięzca ma na przygotowanie i realizację kampanii więcej niż miesiąc, to złapał Pana Boga za nogi.

U nas nadal mało kogo obchodzi, jak jest w innych krajach, bo jesteśmy u siebie. Kiedyś czytałem, że przygotowanie nowego etapu kampanii reklamowej kostek rosołowych Oxo trwa dziewięć miesięcy - bez przetargu. I nie chodzi o kampanię od podstaw, lecz zaledwie o kolejny odcinek realizowanego od dziesięcioleci, a wymyślonego jeszcze wcześniej, reklamowego serialu rodzinnego.

Mam wrażenie, że u nas czas stanął w miejscu, a może nawet się cofa. Bo nadal trudno u nas o wersję dialogu, w której klient mówi:

— Proszę mi przygotować projekt kampanii multimedialnej.

Agencja: — A na kiedy? Może być na jutro?

Klient: — Nie, na wczoraj.

Agencja: — To proszę przyjść wczoraj.



Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg